Orthank

Shira AsceNar

[panowie, nie obrazcie sie ale opowiadanie toczy sie jakby poza wami Razz

, raczej w jej umysle, dlatego tylko podsluchujcie Very Happy

]

Marlis

[eee no nie Razz

szkoda ale fajne opowiadanko]

Paldir Valedhel

[Dlatego Malsuer spytał się o nowiny. Mógłbym spróbować czytać w Twoich myślach, ale to jest niekulturalne.]

Shira AsceNar

[wybaczcie, miało to trochę inaczej wyglądać,miało to być opowiadanie nie związane z forum, ale opowiadanie gra swoimi regułami, ja nie mam tu nic do rzeczy, jeśli już nic nie napiszę w tym tygodniu to przepraszam, jutro wracam do domku, gdzie nie mam neta, wiec c.d.n w poniedzialek]

Paldir Valedhel

*Zamawia drugie piwo.*

Doster Mithdae

[Przepraszam, że tak późno, ale mnie nie było]

Ciekawe połączenie cynamonu z jabłkami.

[Aha, sory, że odbiegam od tematu, ale skoro shiry nie będzie...]

Paldir Valedhel

*Pije piwo patrząc, co się dzieje za oknem.*

Shira AsceNar

[ale czy Wam się chce czekać na ciąg dalszy? bo może opowiadanie jest nudne, to mogę jeszcze dziś je zakończyć, żeby nikt się nie męczył czytając go]

Paldir Valedhel

[Nie, jest w porządku.]

Iretch Valedhel · Gość

[Shiro nie mogłabyś tego zrobić, ja chcę przeczytać całe opowiadanie, ponieważ mnie zainteresowało..wiec cierplwie poczekam do poniedziałku.. Wink

]

Paldir Valedhel

[Właśnie, słuchaj przyjaciółki:)]

Marlis

[i kolegów Wink

]
[JA CHCE WIĘCEJ]

Paldir Valedhel

[Czekamy do poniedziałku.]

Doster Mithdae

[Tak, to jest naprawdę dobre]

Paldir Valedhel

[Nie możemy się doczekać.]

Shira AsceNar

*Przeciskała się przez gęsto zalesiony las, było jeszcze ciemno, do wschodu słońca pozostało już nie wiele czasu. Poprzedniego wieczora, długo nie mogła zasnąć, zastanawiała się czy powinna pójść na polanę, wyobrażała sobie, że chłopak zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, że dlatego chce się z nią spotkać w takim romantycznym miejscu jak ta leśna polana.*

*Las był ciemny, w pantofelkach, które założyła szło jej się ciężko, dlatego spóźniła się na umówione miejsce, dobrych kilka minut po wschodzi słońca. Gdy w końcu przedarła się przez kłujące jeżyny jej oczom ukazał się przerażający widok.*

*Ujrzała czarnego konia, walczącego z jakimś dziwnym człowiekiem, nigdzie nie widziała chłopaka, który dał jej pierścień. Bezwiednie sięgnęła do szyi gdzie na rzemyku zawiesiła pierścień. Gdy podeszła bliżej zobaczyła, że ten człowiek, nie ma w sobie nic ludzkiego. Chodził na dwóch nogach, ale miał dwa kręgosłupy pokryte kolcami, jego twarz wykrzywiona w jakimś krwiożerczym grymasie przypominała małą myszkę – karykaturalnie powiększoną, miał wąsy, i dwa mocne, zakrzywione zęby z przodu, które uniemożliwiały mu zamykanie paszczy. Pazurami drapał konia po bokach, wszędzie było pełno krwi, wydawało się, że rumak nie ma żadnych szans z bestią. Ale ten stawiał dzielnie opór, bił kopytami przeciwnika i łapał zębami wystające uszy raniąc dotkliwie*

*Dziewczyna stała jak zahipnotyzowana, patrząc na walkę, strach ją paraliżował. Potwór przestał atakować i odwrócił się w stronę dziewczyny, patrząc na nią jak na śniadanie, którego dziś nie zdążył zabić i zjeść.*

Załóż pierścień, przecież prosiłem, żebyś go miała na palcu wskazującym prawej dłoni* rozejrzała się zastanawiając się skąd dochodzi ten głos, który ją ponaglał* szybciej, zanim zaatakuje* potwór powoli odpuścił konia i szedł w stronę dziewczyny. Ona nerwowo zerwała rzemyk i drżącymi dłońmi założyła pierścień na palec. Stwór zatrzymał się, przyglądał się kobiecie. Dziewczyna spojrzała na konia, który podbiegł do niej i zaglądał jej prosto w oczy. Wsiadaj na mnie, szybko* posłuchała go* a teraz skieruj w niego swój pierścień i wypowiadaj władczo słowa: Brust-Alge-Malia* dziewczyna łamiącym głosem zaczęła wymawiać słowa* nie tak! Mocno i władczo masz nad nim zapanować! *przełknęła ślinę i kiwnęła głową zbierając całą swoją odwagę i siłę, zaczęła krzyczeć: BRUST-ALPE-MALTA* w jej głowie odezwał się głos* nie tak! Brust-Alge-Malia* zaczęła jeszcze raz, w tym czasie bestia spokojnie szła w ich stronę, zatrzymała się przy pierwszych wykrzyczanych słowach, ale potem ruszyła znów przed siebie.

Paldir Valedhel

*Przygląda się kobiecie badawczo.*

Shira AsceNar

*Bała się, czuła łzy spływające po policzkach, kurczowo ściskała grzywę czarnego konia, modląc się, aby ta bestia ich nie pożarła. Krzyczała słowa raz za razem, patrzyła jak bestia powoli staje, patrzy jak zahipnotyzowana na palec z pierścieniem i klęka na kolana.* dobrze, bardzo dobrze, teraz musisz go pocałować w czoło, nie martw się nic Ci nie zrobi, dopóki masz na palcu ten pierścień, musi mu być posłuszny, gdy go pocałujesz wróci do swojej dawnej postaci* zsiadła z konia, i na chwiejnych nogach podeszła do bezwolnej bestii, musiała wspiąć się na palce, żeby dostać do wysokości, na której znajdowało się czoło. Pokonała obrzydzenie i złożyła pocałunek. Nie stało się nic szczególnego, ziemia się nie zatrzęsła, nie zrobiło się zimniej, a jednak przed kobietą klęczał człowiek, zakrwawiony, zdezorientowany i trzęsący się ze strachu.*
Powiedz mu, żeby szedł do domu.*

Niech pan wraca, do domu, do rodziny, już wszystko dobrze* mężczyzna spojrzał na nią strachliwie i podniósł się z kolan, aby szybko uciec w stronę lasu.*

*W tym momencie nogi odmówiły jej posłuszeństwa, usiadła na ziemi i się rozpłakała*

[to tyle na dziś, jutro postaram się napisać dalszy ciąg

Paldir Valedhel

[Czekamy!]

Iretch Valedhel · Gość

[aj teraz to się wciągłam..już nie mogę się doczekać dokończenia, ponieważ trzyma w napieciu Twa historia ... ]

Paldir Valedhel

[Iretch ma rację.]

Shira AsceNar

*Kiedy objął ją, drgnęła, poczułą jak czas znów przestaje istnieć. Chłopak ubrany na czarno usiadł obok niej, koń zniknął. Rozglądała się szukając go wzrokiem* Nie bój się tym koniem byłem ja*powiedział, obejmując ją ramieniem*byłaś bardzo dzielna*uśmiechnął się smutno*

Ależ bałam się, i dalej się boję!*wykrzyknęła oburzona*co tu się stało? Dlaczego na tej zabawie wybrałeś właśnie mnie?*złapała go kurczowo za rękę*

Widzisz, kiedy dotknęliśmy się przypadkowo dłońmi, czas zrobił właśnie tak jak teraz, widzisz?*zapytał*zwolnił. Masz coś w sobie, jakąś magię, dlatego właśnie Tobie dałem ten pierścień. Jak się uspokoisz opowiem Ci dlaczego zmeniam się w konia, oraz dlaczego potrafisz tym pierścieniem wyzwalać ludzi spod uroków*

Paldir Valedhel

[Nareszcie, myślałem, że nie pojawią się już następne "odcinki". Smile

]

Shira AsceNar

[wybacz, ale nie mam ostatnio czasu (co prawda pisze, ale akurat nie opowiadania), z kompa korzystam tylko u mojego chłopaka, który czasem sie wkurza, że więcej czasu spędzam przed monitorem niż z nim Razz

]

Duch Dol Amroth'a

[to Mu powiedz, ze Cie zmusza Rada Gildii do pisania Wink

bo opowiadania naprawde sa swietne! ]